Typowy amerykański samochód, produkowany za czasów świetności przemysłu motoryzacyjnego w USA to przede wszystkim: ogromny silnik, potężna i najczęściej piękna bryła karoserii, wyposażenie o jakim się w Europie w tych czasach tylko słyszało.
W latach 60 i 70 XX w., gdy w Polsce szczytem marzeń była Syrenka lub Warszawa, czy Fiat, rynek samochodowy w Stanach Zjednoczonych rozkwitał. Według wielu fanów motoryzacji wtedy właśnie powstały najpiękniejsze modele aut, obecnie uznawanych za klasyki i otaczanych zachwytem.
Przede wszystkim silnik
Jednostka napędowa typowego „amerykana” nie powinna być mniejsza niż 5 litrów, bardzo popularną pojemnością było 5,7 litra ale sporo osobówek wyposażano w silniki o pojemności nawet 8 litrów. Tak duże jednostki napędowe naturalnie posiadały odpowiedni moment obrotowy i pozwalały na płynną i przyjemną jazdę już nawet na bardzo niskich obrotach.
Dźwięk pracującej miarowo V ósemki lepszy niż muzyka i gdyby nie koszty to nie było by sensu gasić. Silnik V8 to w istocie połączone ze sobą dwa rzędowe silniki czterocylindrowe. Praca takiej jednostki napędowej jest równa i miarowa, przyjemna dla ucha zarówno na niskich na postoju jak i średnich obrotach w trakcie jazdy po autostradzie.
Wyposażenie – full opcja w standardzie
Już w latach 60 wiele samochodów w USA posiadało klimatyzację a w latach 70 stała się ona standardem. Takie wygody jak elektryczne szyby, dobre nagłośnienie, elektrycznie wysuwane anteny również szybko weszły do wyposażenia podstawowego. Nagromadzenie odbiorników prądu oraz duże zapotrzebowanie na moc w trakcie rozruchu wielkich silników zmuszały do stosowania odpowiednio dużych akumulatorów. Z tym jednak w czasach prosperity nie było problemu – pod maską zawsze dużo miejsca.
Spalanie – ile to panie kosztuje ? Ile pali Amerykanin ?
To pytanie jest nie na miejscu. W czasach świetności tych aut, na terenie USA, nie było to problemem … do czasu kryzysu paliwowego. W latach siedemdziesiątych zaczęto produkować wersje ekonomiczne z „małymi” silnikami, na przykład 2,5 litra, które w naszych warunkach i tak wydawały się spore. Obecnie posiadacze cacek z ogromnymi silnikami traktują jazdę nimi jako rozrywkę i spalanie, mimo że duże, nie ma również aż tak dużego znaczenia. Można przyjąć, że jazda takim samochodem podobna jest do zabawy w wesołym miasteczku – kosztuje ale daje dużo frajdy i nijak się ma to przemieszczania za pomocą większości współczesnych aut z aż trzema cylindrami o łącznej pojemności znaczniej mniejszej niż butelka mleka.
No to ile kosztuje … ? W mieście, klasyczne samochody ważące około 2 tony, napędzane silnikiem benzynowym o pojemności około 5 litrów, powinny się zmieścić w 30 litrach na 100 km ale zależy to od płynności ruchu (ilość świateł, stanie w korkach, częste ruszanie i hamowanie). Przy bardzo oszczędnej jeździe w warunkach miejskich, bez korków i świateł, w niedzielę rano powinno się udać zejść poniżej 20 litrów na 100 km.
To nadal nie tak mało, a na trasie ? Na trasie, przy płynnej jeździe po płaskiej drodze, z prędkością około 60 mil na godzinę możliwe jest uzyskanie spalanie na poziomie kilkunastu litrów.