Każdy miłośnik motoryzacji wie, czym charakteryzują się klasyczne samochody amerykańskie okresu przedkryzysowego. Typowe auto made in USA to najczęściej duża limuzyna albo półciężarówka lub samochód terenowy przystosowany do poruszania się po drogach asfaltowych (SUV). Gabaryty takich pojazdów były w porównaniu do europejskich aut ogromne, co wymuszało na konstruktorach zastosowanie wielkich, kilkulitrowych silników.
Klasyczne samochody amerykańskie miały więc jednostki napędowe o pojemności nawet ośmiu litrów (tzw. muscle cars, czyli produkowane od lat 60. XX wieku dwudrzwiowe samochody osobowe z nadwoziem sedan bądź coupé z silnikami o dużej mocy). Europejczycy oglądali je w filmach i nie mogli przestać się dziwić, jak to możliwe, że Amerykanów stać na utrzymanie tych ogromnych pojazdów.
Szerokie i duże samochody z ciężkimi karoseriami oraz wielolitrowymi silniki stały się jednym ze znaków rozpoznawczych kultury narodu amerykańskiego i samego kraju, w którym wszystko musi być duże: przestrzeń, budynki, możliwości kariery, kapitał do zrobienia, rozmiary odzieży, serwowane w barach i restauracjach posiłki.
Dla mieszkańców USA duże samochody były czymś normalnym do czasu kryzysu naftowego z lat 70. XX wieku. W wyniku wojny izraelsko-arabskiej oraz drastycznego zmniejszenia wydobycia ropy przez kraje OPEC paliwa zdrożało o kilkaset procent.
Dzisiaj klasyczne samochody amerykańskie określa się mianem oldtimerów i youngtimerów, czyli aut zabytkowych utrzymanych w oryginalnym stylu. Kupują je zamożne osoby oraz miłośnicy motoryzacji, których nie tylko stać na wyłożenie kilkunastu i więcej tysięcy dolarów za sam pojazd, ale też ponoszenie kosztów eksploatacji.